Krem redukuje zmarszczki w jedną noc, podkład utrzymuje się 25 godzin, a specjalna formuła tuszu pogrubia rzęsy o 800%. To nie sen o idealnych kosmetykach, ale „prawdziwe” obietnice producentów. Stop! Zanim kupisz kolejny cudowny specyfik, dobrze przyjrzyj się etykietce. Często to, co ma dawać spektakularny efekt, okazuje się wręcz szkodliwe! Zobacz, czego unikać.
Mówi się, że wszystko (w odpowiedniej dawce!) może być zarówno lekiem, jak i trucizną. Według obowiązujących na europejskim rynku przepisów każdy kosmetyk kupowany z legalnego źródła powinien mieć na etykietce dokładny skład swojej receptury (tzw. skład INCI). Składniki są tam wymienione w kolejności począwszy od tych, których w kosmetyku jest najwięcej, aż po te, które występują zaledwie w śladowych ilościach (jako dodatki, utrwalacze itp.). Wszystkie dopuszczone do obrotu składniki muszą spełniać normy prawne i być przebadane dermatologicznie. Teoretycznie mamy więc gwarancję, że nasze ulubione specyfiki nie powinny szkodzić. W praktyce jednak producenci mogą stosować określone przepisami, niewielkie ilości także i tych substancji, których status bywa dyskusyjny. Nawet jeśli nie są one jawnie szkodliwe, mogą negatywnie wpływać na kondycję i zdrowie naszej skóry, wywoływać podrażnienia, uczulenia i alergie, blokować pory, działać drażniąco itp. Nie mamy też pewności, jak wpływają one na naszą skórę przy długotrwałym (np. wieloletnim) stosowaniu. A mogą kumulować się w tkankach, przyspieszać starzenie się skóry, a nawet działać rakotwórczo. Warto więc uważnie czytać etykiety i krytycznie podchodzić do obietnic producenta. Nie ma co naiwnie nabierać się na określenia typu: “naturalny”, “ziołowy” itp. Jeśli więc chcemy mieć pewność, że zachowamy zdrową skórę na długie lata, lepiej już teraz ograniczyć lub wyeliminować produkty z tymi składnikami.
1. Formaldehyd
To pochodna formaliny, trujący gaz drażniący drogi oddechowe i oczy. Używany jest jako popularny konserwant i środek zapobiegający rozwojowi bakterii. Znajdziemy go zwłaszcza w lakierach do paznokci i do włosów, a także w kosmetykach pielęgnacyjnych, kąpielowych, samoopalaczach i kolorówce. Substancja ta może podrażniać skórę i drogi oddechowe, a częsty kontakt z nią przyspiesza starzenie skóry i ma działanie kancerogenne (czyli rakotwórcze). W produktach może go być bardzo niewiele: w utwardzaczach do paznokci nie więcej niż 0,5%, a w pozostałych specyfikach maksymalnie do 0,2%. Nie daj się nabrać, bo tego truciciela możesz spotkać na etykietach produktów pod różnymi nazwami, np. benzylhemiformal, 5-Bromo-5-nitro-1,3-dioxane = Bronidox, Imidazolidinyl Urea, Diazolidinyl Urea,Quanternium-15, DMDM Hydantoin, Methenamine, Glutaral, Hexetidine, Iodopropynyl Butylcarbamate.
2. Parabeny
(Np. methylparaben, ethylparaben, butylparaben itd.). W ostatnim czasie wzbudzają sporo kontrowersji. Te substancje to częste i popularne konserwanty kosmetyczne. Występują w większości kosmetyków (często w mydłach, żelach pod prysznic itp.), blokując rozwój grzybów i pleśni. Mogą powodować stany zapalne i różnego rodzaju podrażnienia skórne: egzemy, reakcje uczuleniowe, wysypki, pleśniawki itp. Niestety, mają zdolność kumulowania się w skórze. Należą też do popularnych alergenów. Przenikają przez skórę do krwi i mają działanie estrogenne, a to oznacza, że są szczególnie niebezpieczne dla kobiet w ciąży.
3. Lanolina
To substancja natłuszczająca pochodzenia zwierzęcego, którą uzyskuje się najczęściej z gruczołów łojowych owcy (pokrywa wełnę owczą, czyniąc ją gładką i miękką). Ma postać żółtawego tłuszczu oraz charakterystyczny zapach. W przemyśle kosmetycznym stanowi emulgator oraz substancję natłuszczającą i nawilżającą. Dlatego znajdziemy ją w kremach natłuszczających, maściach, balsamach oraz produktach do włosów (np. odżywkach) i większości “tłustych” kosmetyków. Niestety, może powodować podrażnienia skórne, zazwyczaj objawiające się wypryskami, a u osób bardzo wrażliwych doprowadzić nawet do atopowego zapalenia skóry.
4. Parafina
Stanowi pochodną destylacji ropy naftowej. Na etykiecie kosmetyku znajdziesz ją zapisaną jako: mineral oil, petrolatum, paraffin oil, paraffinum liquidum (olej mineralny, olej parafinowy) itp. Jest stosunkowo tania, dlatego też powszechnie stosowana w kosmetykach konwencjonalnych (również jako “wypełniacz”, który dodaje objętości kosmetykowi w opakowaniu). Sama w sobie nie jest szkodliwa i nie stanowi alergenu, ale jej nadmiar może powodować niekorzystne reakcje skórne. Parafina wygładza, wyrównuje niedoskonałości skóry (w postaci płynnej używana jest w zabiegach kosmetycznych), tworzy na skórze powłokę ochronną. Po jej zastosowaniu mamy uczucie miękkiej, aksamitnej, jakby “polakierowanej” skóry. Nic w tym złego, jednak powłoka, jaką tworzy parafina utrudnia skórze oddychanie, zapycha pory, a także zmniejsza przepuszczalność wody i ogranicza wchłanianie składników odżywczych kosmetyków. Skóra pod wpływem parafiny może być więc narażona na podrażnienia, odwodnienie, a także na poparzenia słoneczne. Warstwa parafiny na naskórku sprawia, że utrzymują się na nim bakterie i kurz. A to pierwszy krok do stanów zapalnych skóry. Parafina może sprzyjać rozwojowi trądziku, a także wpływać na procesy starzenia się naskórka.
5. Oleje silikonowe
Silikon to substancja, która ma za zadanie stworzenie ochronnego filmu na naszej skórze lub włosach. Mają one dzięki temu wydawać się gładsze, miększe, bardziej lśniące. Silikon ma postać bezbarwnego i pozbawionego zapachu oleju lub wosku. Oleje silikonowe to pochodna sztucznie łączonego tlenu i krzemu. Znajdziemy je zwłaszcza w podkładach, bazach pod makijaż, kremach do twarzy oraz produktach do stylizacji i pielęgnacji włosów (szamponach, odżywkach). Substancje te nie mają żadnych właściwości odżywczych, nie sposób też jednoznacznie orzec, na ile ich wpływ na skórę może być szkodliwy. U osób z wrażliwą skórą mogą wywoływać alergie i podrażnienia. Wiadomo, że nasz organizm nie radzi sobie z ich usuwaniem, oleje silikonowe mają więc tendencje do gromadzenia się w tkankach. Należą także do substancji tłustych i “ciężkich”, mogą zapychać pory skóry i przyczyniać sie do powstawania problemów skórnych (np. nasilać trądzik). Jak je rozpoznać? Na etykietach produktów mogą kryć się pod nazwami: Dimethicone, Dimethiconol Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Lauryl methicone copolyol. Zawierają je także substancje, których nazwy kończą się na: – methicone; – siloxane; – silanol; – silicone itp.
6. Glikole (PEGI)
Np. PEG, PPG. PEG, czyli glikole polietylenowe i PPG (glikole polipropylenowe). To sztucznie powstałe związki, które nadają kosmetykom odpowiednią konsystencję, działają jak rozpuszczalniki, emulgatory i środki zagęszczające. Mają przeważnie postać bezbarwnych cieczy. Glikol polietylenowy znajdziemy zwłaszcza w mydłach i środkach myjących, a także preparatach do pielęgnacji ciała. Glikol polipropylenowy możemy spotkać w pastach do zębów i płynach do płukania jamy ustnej, a także w dezodorantach. Do produkcji PEG-ów wykorzystywany jest toksyczny tlenek etylu. Niestety, działanie glikoli może mieć wiele niepożądanych następstw dla skóry. Substancje te wpływają na osłabienie naturalnej warstwy lipidowej naskórka, wywołują podrażnienia, wysypki itp. Prawdopodobnie mogą także niekorzystnie wpływać na strukturę genetyczną komórek naskórka, są zatem potencjalnie rakotwórcze.
7. Talk
Ta jakże popularna substancja, którą znajdziemy zwłaszcza w pudrach, różach, cieniach, a także dezodorantach oraz.. zasypkach dla niemowląt, może wpłynąć negatywnie na kondycję naszej skóry. Sam w sobie talk nie jest substancją szkodliwą. Ma on jednak tendencję do takiego łączenia się z naturalnymi wydzielinami skóry (łojem, potem itp.), że zapycha pory i może doprowadzić do podrażnień oraz stanów zapalnych naskórka, zwłaszcza u osób z wrażliwą skórą. Ponieważ talk jest podstawą większości pudrowych i prasowanych kosmetyków do makijażu, trudno w zupełności go uniknąć (no chyba, że się nie malujemy). Jeśli mamy wrażliwą skórę, należy więc sięgać po delikatniejsze produkty hipoalergiczne, a przede wszystkim poprawiać makijaż poprzez umycie twarzy i nałożenie świeżej warstwy kosmetyków, a nie dokładanie kolejnych warstw.
8. Aluminium
Znajdziemy je przede wszystkim w dezodorantach i antyperspirantach (jako aluminum chlorohydrate). Jego dodatek skutecznie ogranicza pocenie, ale przy tym blokuje pory skóry, i gromadzi się w niej. W konsekwencji może uszkadzać między innymi układ immunologiczny, działać kancerogennie, a także przyczyniać się do rozwoju choroby Alzheimer’a (badania naukowe potwierdziły bowiem, że nadmiar aluminium odkłada się zwłaszcza w mózgu. Złogi tego pierwiastka odkryto wielokrotnie podczas sekcji zwłok osób, które zapadły na tę chorobę).
9. Metale ciężkie
Czyli np. ołów, aluminium, chrom, kadm itp. Znajdziemy je w szminkach. Zwłaszcza tych tańszych i słabszej jakości, ale niekoniecznie. Niestety, śladowe ilości ołowiu pojawiają się także i w produktach wiodących producentów. Jak dotąd, za bezpieczny poziom zawartości ołowiu w produktach kosmetycznych w Europie przyjmuje się 10-20 mk/kg. Komisja Europejska pracuje jednak nad obniżeniem tych norm nawet o połowę (do maksymalnie 10 mk/kg). Metale ciężkie mogą mieć działanie rakotwórcze oraz negatywny wpływ na układ nerwowy. Warto więc dokładnie prześledzić skład ulubionego produktu do ust lub zastąpić go organicznym.
10. Sztuczne aromaty i sztuczne barwniki
Popularne “syntetyki” stanowią sztuczne, wytworzone laboratoryjnie zamienniki zapachów i barwników występujących w naturze. Są tańsze w produkcji, bardziej trwałe, a przy tym pozwalają na osiągnięcie niebanalnych kompozycji zapachowych (co jest zaletą w przypadku perfum), a także wyraźnych efektów kolorystycznych, jakich nie sposób osiągnąć przy użyciu barwników organicznych. Jednak już samo słowo “sztuczne” może sugerować, że nie wpływają one korzystnie na naszą skórę. Mogą bowiem wywoływać uczulenia, podrażnienia i silne reakcje alergiczne. Łatwo się wchłaniają, a trudno usuwają z naszego organizmu. Mogą także przyczyniać się do powstawania nowotworów.
Z większością się zgadzam, ale uwielbiam parafinowy peeling do dłoni z Zjai, mam o wiele bardziej zadbane dłonie i skórki przy paznokciach lepiej wyglądają jak codziennie zrobię taki peeling.