p2, Manicure On-The-Go, lakier do paznokci w pisaku

Lakier w pisaku? Wspaniały pomysł! Koniec z mozolnym odmierzaniem ilości emalii, koniec problemów ze zbyt grubym czy zbyt cienkim pędzelkiem, koniec z zamalowanymi skórkami. Przygotowany przez markę p2 kosmetyk z serii Cosmopolitan Chic, wydawał się strzałem w dziesiątkę i zapewne wiele z Was było podekscytowanych premierą nietypowego lakieru. Czy jednak naprawdę warto porzucać dla niego klasyczne lakiery w buteleczkach?

Początkowe wrażenie jest pozytywne. Lakier znajduje się w opakowaniu przypominającym biurowy korektor. Gdy nim potrząśniemy usłyszymy przesuwającą się w środku kulkę. Służąca do aplikacji końcówka jest ruchoma, dość masywna, płasko ścięta, twarda i wykonana z jakiegoś białego materiału — jeszcze przed aplikacją widać, że posiada on włoski, które mogą niestety odpadać i przyklejać się do lakieru.

Aby lakier nasączył aplikator potrzeba kilku dłuższych chwil naciskania ruchomej końcówki, a gdy w końcu zacznie wypływać, trudno kontrolować jego ilość. Gdy naciśniemy końcówkę wiele razy pojawi się zbyt dużo lakieru, a gdy tylko kilka — emalii nie będzie niemal w ogóle. Główna wadą pisaka jest jednak sama końcówka, która kompletnie nie nadaje się do rozprowadzania produktu na paznokciach — jest ona zbyt twarda i po prostu “drapie” lakier, powodując powstawanie smug, plam i grudek. Efekt jest koszmarny — zamiast gładkiej powierzchni, na płytkach paznokciowych tworzy się jeden wielki bałagan. Do tego aplikacja wcale nie jest szybka — trzeba się sporo namęczyć, aby pokryć choć jeden paznokieć, a efekt i tak nie jest wart całego wysiłku.

Jedyne co można pochwalić w lakierach Cosmopolitan Chic to kolory. Są bardzo ładne, nasycone, a sam lakier dość szybko wysycha. Jednak co z tego, skoro stworzony przez pisak manicure nie nadaje się do pokazania światu… O wiele lepsze rezultaty można osiągnąć używając zwyczajnego lakieru z niższej półki i to nawet przy braku szczególnej wprawy w malowaniu paznokci.

Przygotowany przez p2 pisak jest więc wielkim rozczarowaniem i jego zakup to strata pieniędzy. Być może sprawdzi się do wykonywania niewielkich poprawek np. gdy lakier zetrze się na brzegach lub odpryśnie. Lepiej jednak nie eksperymentować z flamastrem tuż przed wyjściem, bo zamiast poprawić, może zupełnie zniszczyć manicure.